23 grudnia 2016

Wywiad z Japonką mieszkającą na Węgrzech!

W dzisiejszym wpisie gość specjalny! Yuki z Japonii opowiedziała mi o tym, dlaczego zaczęła się uczyć języka węgierskiego, jak żyje się na Węgrzech, oraz o tradycjach noworocznych w Japonii! 

Zapraszam!

Opowiedz nam o sobie.

Mam na imię Yuki i mam 27 lat. Urodziłam się w prefekturze Yamanashi (to ta sama prefektura, w której znajduje się góra Fuji). Studiowałam w Tokio literaturę japońską (mój ulubiony pisarz to
Motojirō Kajii). Jak dotychczas pracowałam w dwóch tokijskich firmach. 
Blog o Węgrzech
Prefektura Yamanashi - oto, skąd pochodzi bohaterka dzisiejszego wywiadu


Czym się obecnie zajmujesz?

Obecnie studiuję język węgierski w Budapeszcie. 

 Z tego co wiem, niedawno zaczęła się przerwa świąteczna. Jak spędzisz ten czas?

Tak, zastanawiam się teraz, co powinnam robić w Święta Bożego Narodzenia, ponieważ w Japonii ich nie ma. Nie wiem, jak powinnam spędzić ten czas.

Wrócimy jeszcze do tego. Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś o Węgrzech?

Byłam w Tokio na lekcji tańca węgierskiego i kultura węgierska wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Bardzo chciałam porozmawiać z Węgrami, których tam spotkałam, poza tym podobały mi się pieśni ludowe, które słyszałam. Dzisiaj - kiedy znam już język węgierski - mogę powiedzieć, że mają piękne teksty. Cieszę cię, że brałam udział w zajęciach z nauki tańca węgierskiego, bo od tego to wszystko się zaczęło i dzięki temu zainteresowałam się Węgrami i węgierską kulturą.


Jakie było twoje pierwsze wrażenie po przyjeździe na Węgry?

To było dokładnie 6 lat temu, w grudniu 2010 roku.  Dotarłam wtedy na lotnisko Ferihegy w Budapeszcie, ale moja przygoda z Węgrami zaczęła się od nieprzyjemności, bo okazało się, że mój bagaż zaginął. To był grudzień i było bardzo, bardzo zimno, a ja nie miałam odpowiednich ubrań! Później podróżowałam po Węgrzech i po Siedmiogrodzie i cieszyłam się, że mogę doświadczyć węgierskiej kultury, której posmakowałam w Japonii. Już wtedy - w trakcie tego 10-dniowego pobytu - czułam, że chcę wrócić na Węgry. Bardzo mi się tutaj spodobało, polubiłam Węgrów, ponieważ są sympatycznymi i pomocnymi ludźmi. Wielokrotnie widziałam w tramwaju lub w pociągu, że jeden pasażer pomaga drugiemu, na przykład ustępuje miejsca, lub pomaga z ciężkim bagażem. Poza tym niesamowite było dla mnie to, że traktowano mnie lepiej ze względu na to, że jestem kobietą. Lady first! W Japonii czegoś takiego nie ma, to było dla mnie wspaniałe, bardzo cię cieszyłam. Uwielbiam Węgrów. W Japonii - zwłaszcza w dużych miastach - nieznajomi ludzie nie odzywają się do siebie, nie ma pomiędzy nimi żadnej interakcji. A tutaj, na Węgrzech, mogę bez problemu porozmawiać z osobą, której nie znam!

Powiedziałaś już, co ci się podoba na Węgrzech, więc powiedz, co ci się nie podoba. 

Na Węgrzech niczego nie da się szybko załatwić. Na przykład, jeżeli chodzi o moje stypendium... pierwsze otrzymałam dopiero po trzech miesiącach nauki. Nie był to dla mnie aż tak duży problem, bo miałam pieniądze, lecz wielu studentów ich nie miało. W miejscu, w którym się uczę, powiedziano mi, że powinnam udać się po pomoc do Ambasady Japonii... 

Podam jeszcze jeden przykład: kilka miesięcy temu rodzice wysłali do mnie pocztą lotniczą paczkę z Japonii. Na poczcie powiedziano im, że dotrze po tygodniu, ale dotarła dopiero po 45 dniach. Rodzice w tym czasie wysłali paczkę jeszcze raz, ale i ta paczka dotarła dopiero po upływie 45 dni. Według węgierskiego systemu śledzenia przesyłek, paczka znalazła się na węgierskiej poczcie już po 5 dniach od daty nadania jej w Japonii! Co się działo przez następne 40 dni, nie wiadomo. Niestety powtórzyło się to dwukrotnie i spotkało także inne osoby.

Co jest trudne do zaakceptowania? Czego ci brakuje najbardziej. 

Nie mogę zaakceptować, że w różnych sytuacjach trzeba dawać napiwki! Chętnie bym zapłaciła więcej, ale nigdy nie wiem, ile to powinno być i czy w konkretnym miejscu, w konkretnej sytuacji, należy to zrobić. Niektóre restauracje wliczają napiwek do rachunku jako opłatę serwisową, a inne tego nie robią. Ciężko mi to wszystko zaakceptować. W Japonii nie daje się napiwków - po prostu płaci się tyle, na ile dostało się rachunek.

A czego mi brakuje? Bardzo brakuje mi jednej podstawowej rzeczy - nie ma gdzie umyć rąk! W Japonii jest wiele takich miejsc, w których można to zrobić zupełnie za darmo. W każdym sklepie, w restauracji, dosłownie wszędzie. Niestety na Węgrzech nigdy nie mogę znaleźć takiego miejsca.

Czy nie czujesz się inna w Europe, na Węgrzech? Jak zachowują się ludzie w stosunku do ciebie?

Są dla mnie bardzo mili, nigdy nie doświadczyłam z ich strony żadnych nieprzyjemności. Czasami zdarza się, że kasjerzy są dla mnie niemili, ale zauważyłam, że nie tylko dla mnie.

Jak wygląda praca w Japonii? Europejczycy są zdania, że Japończycy bardzo dużo i ciężko pracują.

Praca w Japonii jest męcząca. Pracuje się dużo. Zawsze bardzo się staram, bo w czasie pracy nie ma miejsca na odpoczynek, czy na lenistwo. Na Węgrzech można zrobić sobie przerwę, a w Japonii... nie bardzo. W japońskich miejscach pracy panują także zasady, których przestrzeganie jest wyczerpujące, a jako kobieta często musiałam robić rzeczy, do których mnie nie zatrudniono, na przykład przygotowywać herbatę. Liczy się także punktualność - nawet, jeżeli zdarzy się jakiś wypadek i nie kursuje pociąg albo metro, to i tak trzeba być na czas. Nie wolno się spóźnić. 

Jak się nie spóźnić w takiej sytuacji?

Trzeba się bardzo starać.

Jakie są inne różnice pomiędzy Węgrami, a Japończykami?

W Japonii trzeba być zawsze pilnym, obowiązkowym i doskonale spełniać swoje zadania. Japończycy mają również taki problem, że okropnie przejmują się opinią innych. Za to Węgrzy zupełnie o to nie dbają.

Słyszałem, że chciałabyś zamieszkać na Węgrzech, czy to prawda? Dlaczego?

Tak, chciałabym tu zamieszkać. Japonia to męczący kraj. Kiedy tam jestem, cały czas się zastanawiam, jak jestem postrzegana przez innych, czy zachowuję się właściwie, czy robię wszystko tak, jak powinnam. Kiedy jestem na Węgrzech, wiem, że te zasady mnie nie obowiązują i potrafię się niczym nie przejmować.

W jakim miejscu chciałabyś pracować?

W miarę możliwości chciałabym zostać w Budapeszcie. Tak naprawdę nie muszę pracować w żadnym konkretnym zawodzie. Ważne, żeby praca sprawiała mi przyjemność i dawała środki do życia. Chciałabym nauczać języka japońskiego. 

Czy to prawda, że w Japonii kobiety są gorzej traktowane i nie mogą zrobić kariery?

Teraz jest już lepiej, niż kiedyś, ale wciąż jest im trudno. Dyrektorzy firm - na przykład jednej z firm, w których pracowałam - są zdania, że kiedy kobieta zachodzi w ciążę, nie ma już dla niej miejsca w firmie i musi odejść. Kiedy rodzi się dziecko, kobieta powinna w całości poświęcić się opiece nad nim i zrezygnować z robienia kariery. Ponadto, mężczyźni sądzą, że kobiety nie są zdolne do wykonywania trudniejszych zadań, dlatego zawsze dostają te najnudniejsze.

Czy to prawda, że Japonkom podobają się Europejczycy?

Tak, to prawda! Są sympatyczni i pomagają kobietom! Kiedy na Węgrzech spotkałam się z kolegą, którego żona jest w ciąży, po jakimś czasie powiedział, że musi już wracać do domu, do żony. Bardzo mi to zaimponowało. Japońscy mężczyźni dużo piją i zawsze wracają do domu późno w nocy.

Jakie są największe problemy Japonii?

Trzeba dużo pracować, przez co ma się mało czasu dla siebie, brakuje czasu na budowanie związków, zakładanie rodziny. Podatki rosną, co przekłada się na coraz to wyższe koszty życia. Jest również wielu starszych ludzi, którzy potrzebują opieki, a z tego powodu trzeba pracować jeszcze więcej. Ta sytuacja wymaga naprawy.

W czym Japonia – twoim zdaniem – jest dobra?

W Japonii żyje się komfortowo i spokojnie. Panuje bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa. Wszystko można szybko załatwić, w urzędach nigdy nie trzeba czekać. Łatwo uzyskać pomoc lekarską na wysokim poziomie. W sklepach jest dostęp do wielu produktów, jest ogromny wybór, sklepy są stale otwarte... oczywiście wiem, że aby tak było, ktoś musi dużo pracować.

Jakie jest japońskie jedzenie?

Smaczne i zdrowe! Najbardziej lubię smażone słodkie ziemniaki, ale także rybę. Bardzo dobra jest surowa, ale niestety - jak w przypadku sashimi - dosyć droga. Najczęściej je się smażoną rybę, a także inne rzeczy wyłowione z oceanu.

Czy to prawda, że Japończycy nie rozumieją europejskiego poczucia humoru i ironii?

Nie mam problemów z europejskim poczuciem humoru. Kiedy ktoś opowiada żart, na ogół go rozumiem. A jeżeli chodzi o ironię... nigdy chyba nie słyszałam, albo nie zauważyłam, że ktoś tego używa.

Czy warto przeprowadzić się do Japonii?

Jeżeli ktoś lubi Japonię, to z pewnością. Jeżeli niezbyt, to będzie trudno. Pomiędzy Europą, a Japonią są różnice, więc w wielu sytuacjach może być ciężko.

Co doradziłabyś osobom, które chcą się przeprowadzić do Japonii?

Powiedziałabym tylko tyle, że i tak będzie bardzo ciekawie. Dodam, że w Japonii wszystko napisane jest po japońsku, może to sprawiać pewien kłopot. Koniecznie trzeba nauczyć się chociaż podstaw języka japońskiego. 

Jak w Japonii wygląda Boże Narodzenie i Nowy Rok?

Boże narodzenie nie jest obchodzone na poważnie. Japończycy chcą się rozerwać, pójść na imprezę. Tak naprawdę Japończycy uwielbiają naśladować europejskie zwyczaje, ale nie zawsze wiedzą jak. 24. grudnia idą do KFC i jedzą kurczaka. Wszystkie KFC są wtedy tak zatłoczone, że trzeba wcześniej rezerwować miejsca. Ostatnio pewien nieznajomy Węgier spytał mnie, po co komu w Tokio olbrzymia złota choinka, o której mówiono w węgierskiej telewizji. Jego zdaniem jest ona niepotrzebna, gdyż w Japonii nie ma wielu chrześcijan. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, więc powiedziałam, że nie wiem. 

A jeżeli chodzi o Nowy Rok, to na tę okazję przygotowuje się ciasto z ryżu (rice cake) i je się dużo mandarynek, koniecznie siedząc przy kotatsu (stół znajdujący się nad wnęką w podłodze, który - wraz z przymocowanym do niego kocem - zapewnia ciepło). Wtedy wszystkim jest wygodnie i ciepło, więc najlepiej jeść mandarynki w ten sposób. Nie je się natomiast tradycyjnej kolacji - zamiast tego raczej śniadanie i obiad. Spożywa się tradycyjne, noworoczne Osechi-ryōri, zestaw potraw znajdujących się w kwadratowym, drewnianym pudełku. Może nie jest to najsmaczniejszy zestaw, ale taka jest już tradycja. Ważne, żeby wszystko przygotować przed Sylwestrem, żeby później móc już tylko odpoczywać w rodzinnym gronie.

Co w Japonii mówi się z okazji Nowego Roku?

Akemashite omedetou gozaimasu! 

Bardzo dziękuję za rozmowę. W trakcie świątecznego pobytu w Polsce postaram się znaleźć coś, czym będę mógł podziękować za poświęcony mi czas. 

Rozmowę przeprowadzono 20 grudnia 2016 w Budapeszcie.

14 grudnia 2016

Ceny na Węgrzech

Ceny na Węgrzech
Ceny na Węgrzech
W związku z faktem, że raz na jakiś czas otrzymuję pytanie o ceny na Węgrzech, zdecydowałem się przygotować krótką listę najpopularniejszych produktów i podać ich orientacyjne ceny. Skupię się w tym wpisie na produktach spożywczych, gdyż najczęściej otrzymuję pytania właśnie na temat jedzenia, np. "ile kosztuje chleb na Węgrzech", lub "ile kosztują restauracje w Budapeszcie", ale także "ile kosztuje paliwo na Węgrzech", czy "jaka jest waluta na Węgrzech". Kilka osób pytało mnie również o ceny papierosów na Węgrzech.


5 węgierskich produktów spożywczych, które najbardziej mnie zaskoczyły

Moje doświadczenia związane są z Budapesztem, gdyż nie mieszkałem nigdy w żadnym innym węgierskim mieście. Z moich obserwacji wynika, że stolica Węgier jest - przynajmniej w porównaniu do większości polskich miast - dosyć droga. Co ciekawe, lecz raczej nie zaskakujące, polskie produkty są na Węgrzech bardzo popularne i znalezienie ich na półkach sklepowych nie jest trudne. Ku mojej uciesze ich ceny są na ogół bardzo konkurencyjne, więc z chęcią się w nie zaopatruję. 

Blog o Węgrzech
SPAR - jedna z najpopularniejszych sieci sklepów na Węgrzech

Pamiętajcie, że ceny i kursy walut zmieniają się. Ja podaję orientacyjne ceny i kursy z połowy grudnia 2016 roku. W zestawieniu uwzględniam zakupy w sklepach sieci Tesco, Spar i CBA. Są to trzy najpopularniejsze sieci sklepów na Węgrzech, ja na ogół zaopatruję się w dwóch pierwszych. Bardzo tanie (może nawet tańsze) są sklepy sieci LIDL i Auchan, ale nie znajdziemy ich raczej w centrach miast. Co do Auchana - ten w Savoya Park oferuje astronomiczny wybór i jest bardzo tani. Na Węgrzech są również sklepy ALDI oraz Penny, lecz jest ich stosunkowo niewiele i bywam w nich rzadko. 

Ceny na Węgrzech
Tesco - równie popularne, jak SPAR

Odradzam natomiast zakupy w sieci Coop, gdyż ceny są w nich zdecydowanie wyższe. Stosunkowo drogie są również małe sklepy osiedlowe. Aby zminimalizować nierówności i pozwolić zarobić mniejszym przedsiębiorcom, na Węgrzech obowiązywał zakaz handlu w niedzielę, lecz obecnie ten przepis nie obowiązuje.

Dziwne jedzenie z Węgier

1 PLN = 70.83 HUF
1000 HUF = 14.12 PLN

Jakie są ceny na Węgrzech?

Ceny artykułów spożywczych:
chleb 1kg - 200 - 400 Ft
bułka - 10 - 60 Ft
mleko 1l - 150 - 300 Ft
masło 250 gr - 500 - 750 Ft
jajka 10 szt - 300 - 500 Ft
mąka 1kg - ok. 100 Ft
salami krojone 100g - ok. 400 Ft
żółty ser 1kg - 1200 - 1600 Ft
parówki 500g - 500 - 600 Ft
pierś z kurczaka 1kg - ok. 1300 Ft
ziemniaki 1kg - ok. 200 Ft
pomidory 1kg - ok. 450 Ft
papryka 1kg - ok. 1000 Ft
dynia 1kg - ok. 100 Ft
jabłka 1kg - ok. 200 Ft
pomarańcze 1kg - ok. 450 Ft
banany 1kg - ok. 450 Ft
sok w kartonie 1l - 200 - 400 Ft
piwo 0,5l - 180 - 250 Ft
wino 0,75l - od 300 Ft (większości wystarczają te za 700 Ft z naklejką BB, ale są także inne wina)
herbata 25 torebek - 200 - 600 Ft

Ceny biletów BKK (transport publiczny):
bilet pojedynczy - 350 Ft
bilet pojedynczy kupiony u kierowcy - 450 Ft
blok 10 biletów - 3 000 Ft
bilet na 72 godziny - 4 150 Ft
bilet 5/30 - 4 550 Ft (5 biletów 24-godzinnych, z których każdy trzeba "aktywować" długopisem)
bilet 7-dniowy - 4 950Ft
bilet miesięczny - 10 500 Ft

Ceny hoteli w Budapeszcie:
łóżko w pokoju wieloosobowym/noc - 1500 - 6000 Ft (około 4000-6000 Ft w okresie letnim)
pokój dwuosobowy/noc - od około 7000 Ft

Ceny restauracji w Budapeszcie:
Jeżeli będziemy unikać miejsc (w szczególności Váci utca), w których restauratorzy czyhają na turystów z cenami wyższymi o przynajmniej 100%, możemy zjeść całkiem dobry obiad w restauracji za około 1500 - 2500 Ft od osoby. Alternatywą są miejsca zwane Vásárcsarnok - są to hale targowe, w których w godzinach południowych oferowane są dania obiadowe, często w akceptowalnych cenach. Jeżeli chce się zaoszczędzić, unikać hali przy Fővám tér, gdyż jest to miejsce turystyczne - lepiej rozważyć halę przy Újbuda - bardzo swojsko, ale ciekawie. 

Dobra rada - warto spojrzeć na rachunek i sprawdzić, czy doliczono już 10% kosztów "serwisowych". Jeżeli tak się stało, nie zostawiamy napiwku.

Ceny paliwa na Węgrzech:
Ceny paliw zmieniają się dynamicznie, znaleźć można je pod linkiem podanym poniżej. 
(Benzyna bezołowiowa 95, olej napędowy, mieszanka, LPG)

Ceny na Węgrzech
Ceny paliw na Węgrzech w dwóch ostatnich miesiącach 2016 roku

Ceny papierosów na Węgrzech: 
Warto wiedzieć, że papierosy kupimy jedynie w Narodowych Sklepach Tytoniowych (węg. Nemzeti Dohánybolt). Ceny najtańszych papierosów zaczynają się od około 1000 Ft. Gdzie kupić papierosy na Węgrzech. W tym wpisie znajdziecie dokładne informacje o tym, gdzie na Węgrzech kupić papierosy i jak - w razie konieczności - znaleźć otwarty sklep.

Ceny wynajmu mieszkań na Węgrzech:
Ostatni punkt dedykuję osobom, które chciałyby się przeprowadzić do Budapesztu. Jeżeli chcemy kupić mieszkanie lub dom na własność, koszty będą prawdopodobnie nieco niższe niż w przypadku dokonywania zakupu w Polsce, zależne jest to w dużej mierze od dzielnicy - najtańsze są mieszkania w VIII dzielnicy. Jeżeli mamy na myśli jedynie wynajem, ceny kształtują się tak:

Pokój/mc - od 20 000 Ft + opłaty (sensowny pokój w centrum wraz z opłatami to około 60 000 Ft)
Mieszkanie/mc - od 75 000 Ft + opłaty (w 2020 roku to już 2x tyle)
Kaucja za pokój lub mieszkanie - w 99% przypadków są to 2 czynsze miesięczne (ich równowartość) + płatność za pierwszy miesiąc z góry

Kiedyś ktoś pytał mnie też o to, jaka jest waluta na Węgrzech. Odpowiadam - obowiązującym na Węgrzech środkiem płatności jest Forint (Ft), czyli HUF (ang. Hungarian Forint). W większości dużych sklepów takich sieci jak na przykład SPAR i Tesco, płacić można również w Euro, a aktualny kurs podany jest zazwyczaj nad kasą, w której obsługiwane są płatności w tej walucie. Jak podaje ta strona, na terenie Unii Europejskiej bez formalności można przewozić gotówkę o równowartości 10 tys. EUR.

Źródła/references:

29 listopada 2016

Mały wypad do Rumunii

Spoglądając ostatnio na mapę Europy środkowo-wschodniej zauważyłem, że odwiedziłem niemal wszystkie kraje graniczące z Węgrami. Do "kolekcji" brakowało mi Ukrainy i Rumunii. Korzystając z kilku dni wolnego, postanowiłem urządzić sobie niewielki wypad za wschodnią granicę Węgier i udać się do kraju Hrabiego Draculi.

Uwaga - wpis zawiera dużo zdjęć, a historia ma charakter mocno opisowy, żebym zawsze mógł tu wrócić i wszystko sobie przypomnieć.

Węgry blog
Węgry i Rumunia

1. Spontaniczny wypad


Moja podróż była dosyć spontaniczna - w pierwszej kolejności chciałem udać się do miasta Cluj-Napoca, jednak nie znalazłem interesującego mnie połączenia lotniczego w odpowiedniej cenie. Na domiar złego, strona, na której mogłem kupić bilet autobusowy zakomunikowała mi, że prowadzone są na niej prace i aktualnie nie działa.

Następnego dnia postanowiłem, że przedostanę się przynajmniej za granicę i za cel obrałem miasto Arad. Na stronie blablacar znalazłem dobrze wyglądającą ofertę przejazdu za 20zł, więc zbyt długo się nie wahałem. Zarezerwowałem pokój w hostelu i umówiłem się z kierowcą. Około południa wyruszyłem w kierunku Aradu. 

Poza szoferem w samochodzie znajdował się jeszcze jeden mężczyzna. Obaj ubrani byli w garnitury, na oczach przez cały czas mieli okulary Ray Ban. Jak udało mi się dowiedzieć, odbywali podróż służbową - pracowali jako sprzedawcy dla firmy zajmującej się recyklingiem. Kierowca był bardzo gadatliwy, natomiast drugi z mężczyzn wtrącał coś tylko czasami, lecz wydawało się, że z dużym zainteresowaniem. Dowiedziałem się od nich, że kiedy jeżdżą za granicę, nie przyznają się do bycia Rumunami i starają się nie rozmawiać pomiędzy sobą po rumuńsku, gdyż momentalnie ściągają na siebie spojrzenia i nazywani są Cyganami. Gwoli ścisłości (chociaż po prywatnych wiadomościach wiem, że tego bloga czytają osoby inteligentne) Rumuni to nie są Cyganie! To tak, jakby powiedzieć, że Polacy to Żydzi, jednak Cygan to słowo kojarzące się w dzisiejszych czasach bardzo negatywnie. 

Moi towarzysze podróży mieli o Cyganach bardzo złe zdanie. Rozmawialiśmy o tym, czekając w kolejce na granicy, gdzie dokładnie sprawdzono nasze dokumenty. Każda znajdująca się w samochodzie osoba musiała potwierdzić swoją obecność i pozwolić na porównanie ze zdjęciem z dowodu osobistego.  

2. Arad


Podałem kierowcy adres hostelu, a po krótkich poszukiwaniach w nawigacji okazało się, że znajdujemy się bardzo blisko celu. Moi kompani obiecali poczekać w samochodzie tak długo, aż znajdę się w "hostelu". Nikt nie otwierał, więc mój szofer wysiadł z samochodu i zapukał w opuszczoną roletę okienną. 

Za szybą momentalnie pojawiła się młoda kobieta o ciemnej karnacji, a mój znajomy zakomunikował po rumuńsku coś, co moim zdaniem musiało znaczyć:

- To jest wasz polski gość, który zarezerwował tu pokój
- Już pędzę

Po czym dał mi złotą radę:

- Jak jesteś w Rumunii, możesz pukać ludziom w okna. Tak to się tutaj robi 

Po chwili zjawiła się właścicielka, wszedłem do budynku, a samochód odjechał. To nie był hostel, tylko zwykły dom w cichej, bocznej uliczce. Czułem się, jakbym był na wsi; powietrze przeszywało głośne szczekanie psów, czuć było zapach palonego drewna. Kto raz był na wsi, ten wie, co mam na myśli. Drzwi na podwórko miały kwadratową dziurę obok klamki - jak się później dowiedziałem, dziura służyła do wsadzania do niej ręki i przekręcania znajdującego się z drugiej strony klucza. To było całe zabezpieczenie, bo drzwi od domu były stale otwarte.

Blog o Węgrzech
System antywłamaniowy

Kobieta pokazała mi pokój. Dostałem rower, którym pojechałem do centrum miasta (podróż zajęła mi około 10 minut - muszę dodać, że mąż właścicielki pożyczył mi rękawiczki, które mi się przydały). Wtedy poczułem, że wszystkie moje obawy związane z Rumunią były zupełnie bezpodstawne. Zawsze mi się wydawało, że Rumunia jest biednym i niebezpiecznym krajem, a tymczasem okazało się, że to wszystko nieprawda. Arad to bardzo ładne i zadane miasto, a Rumuni przypominają mi Polaków. Jeździłem rowerem po centrum - główna ulica miasta to Bulevardul Revoluţiei. Po zmroku to miejsce wygląda świetnie. W centrum był również targ bożonarodzeniowy, gdzie ludzie pili grzane wino. Okropnie żałuję, że nie wziąłem ze sobą aparatu, a do dyspozycji miałem jedynie smartfona. 

Rumunia
Ratusz w Arad
Rumunia
Kościół prawosławny
Węgry blog
Dekoracja na świątecznym jarmarku zrobiła na mnie wrażenie
Po jakimś czasie poczułem głód. Znalazłem bankomat i pobrałem pieniądze, za które mogłem zjeść kolację i zapłacić za pobyt w hostelu. Po krótkim czasie znalazłem restaurację (Restaurant Coandi Mic, Piața Avram Iancu) i zostawiwszy przed nią rower, wszedłem do środka. Byłem jedynym gościem. Powitał mnie starszy mężczyzna i zaproponował coś do picia. Poprosiłem o piwo, bo nie znam się na winie, blog o winie prowadzi Michał. Później przez chwilę nic się nie działo, więc odciągnąłem go od oglądania telewizji i poprosiłem, żeby pomógł mi wybrać. Moi towarzysze podróży dali już mi wcześniej wskazówki, więc coś kojarzyłem. 

- Macie mięso w kapuście? Jakoś na "s"?
- Sarmale? Chcesz Sarmale?
- Tak
- Naprawdę chcesz Sarmale, mój przyjacielu?
- Tak... tak myślę
- Sarmale! O tak, to dobrze! Zróbcie mu Sarmale!

I wrócił do oglądania telewizji. Okazało się, że Sarmale to jedno z najtańszych dań, jakie było dostępne w karcie. Nie wiedziałem tego przy zamawianiu, więc miałem wątpliwości, czy coś, co kosztuje 21 lei (21zł) nadaje się do jedzenia. Okazało się jednak, że nadawało się i było całkiem niezłe, w załączonym linku Robert Makłowicz przygotowuje to danie w Mołdawii, zdaje się więc, że jest obecne również poza Rumunią, a przypomina do złudzenia gołąbki. Właściciel przybytku co chwilę przychodził sprawdzić, czy już zjadłem, a jednocześnie mówił, żebym się nie spieszył, a także nic nie oferował. Za całą kolację w tej dobrze wyglądającej restauracji zapłaciłem jedynie 28 lei.  

Rumunia
Rumuńskie piwo Ciuc - "100% Romanian, my friend"
Rumunia
Sarmale

Udałem się do domu. Na powitanie wyszła mi właścicielka, która okazała się całkiem rozmowna. Dowiedziałem się, że pochodzi z Tunezji, a jej mąż jest Francuzem, który studiuje w Rumunii medycynę. Pokazała mi strony internetowe, które tworzy i wymieniliśmy się różnymi uwagami. Okazało się, że mamy wiele wspólnych zainteresowań. Właścicielka postanowiła, że przyrządzi mi sok w sokowirówce. Rozmawialiśmy tak ze dwie godziny, po czym poszedłem spać. 

Nazajutrz zabrałem się za zwiedzanie Aradu. Zobaczyłem Ratusz, Kościół ewangelicki, Dom kultury, Kościół katolicki oraz teatr. Kupiłem również pocztówki. Muszę nadmienić, że Arad bardziej podobał mi się nocą. 
Węgry blog
Rzeźba
Węgry blog
Zatrzymać aborcję, nie zabijać
Węgry blog
Kościół prawosławny
Węgry blog
Karácsonyi
Węgry blog
Ratusz w Arad
Rumunia
Stare miasto w Arad, okolice Ratusza
Rumunia
Nagrobek słupowy
Węgry blog
Nagrobek słupowy
Węgry blog
Nagrobki słupowe
Węgry blog
KEBAB KEVIN
Węgry blog
Stajenka znajdująca się w okolicach Ratusza
Węgry blog
Kościół
Węgry blog
Centrum handlowe
Rumuńskie centrum handlowe
Wnętrze centrum handlowego
Węgry blog
Poranek w Arad
Węgry blog
Pączki z glazurą
Węgry blog
"Statua wolności" - pomnik upamiętniający egzekucję 13 dowódców wojskowych
Węgry blog
Pomnik upamiętniający walczących w 1848 przeciwko węgierskiej niepodległości
Węgry blog
Dworzec kolejowy w Arad
Węgry blog
Dworzec kolejowy w Arad
Węgry blog
Dworzec kolejowy w Arad
Rumunia
Dworzec kolejowy w Arad
Węgry blog
Dworzec kolejowy w Arad

3. Podróż do Cluj-Napoca


Bardzo chciałem dotrzeć do Cluj-Napoca, lecz nadal nie miałem potwierdzenia mojej rezerwacji w blablacar, którą utworzyłem dzień wcześniej. Nie otrzymałem również odpowiedzi na mojego SMS-a, a kierowca nie odbierał telefonu. Poszedłem na dworzec kolejowy, gdzie mielibyśmy się teoretycznie spotkać i zauważyłem wiadomość, którą przesłał mi przez aplikację. Wynikało z niej, że nie ma miejsca w samochodzie. Wszedłem do budynku dworca, lecz nie było pociągów do Cluj-Napoca. Poszedłem na dworzec autobusowy i znalazłem okienko z informacją turystyczną. W pomieszczeniu siedziało kilku facetów, którzy wyglądali tak, jakby właśnie wrócili z pracy na budowie albo w kopalnii. "Szef" jadł bułkę. Spytałem, czy mówi po angielsku, ale nie mówił. Na moje pytanie o Cluj-Napoca, powiedział funny oraz tysiąc innych słów, z których zrozumiałem słowo "szofer". Zastanawiałem się, co go śmieszy z tym funny, ale okazało się, że FANY to nazwa firmy przewozowej. 
Węgry blog
FANY - rumuńska firma przewozowa
Węgry blog
Droga do Cluj-Napoca

Kierowca mówił po angielsku i powiedział, że odjeżdża za pół godziny i mogę jechać, a jak dojedziemy to wsadzi mnie w taksówkę. Przed odjazdem miały miejsce sceny niczym z polskich supermarketów w dzień promocji na karpia. Wyglądało to tak, że kilkunastu emerytów zaczęło się pchać do środka mikrobusa, w konsekwencji czego cała procedura wsiadania tylko się przeciągnęła w czasie. Jechaliśmy przez Oradeę oraz kilkadziesiąt wiosek, których nazw już nie pamiętam. Wyglądało to tak, że jechaliśmy wąskimi rumuńskimi dróżkami i zatrzymywaliśmy się przy przystankach złożonych ze słupa wbitego w ziemię, albo tam, gdzie akurat ktoś chciał wysiąść. Mam nadzieję, że w innych częściach Rumunii drogi nie wyglądają tak źle, bo przypominają te polskie w latach 90-tych, lecz zauważyłem coś jeszcze - względnie dobre odcinki drogi w niektórych miejscach zamieniają się w gruz, by po kilkudziesięciu metrach wszystko wracało do normy.

Kierowca na początku jechał dość szybko, bo na wyjeździe z Aradu utknęliśmy w korku i chciał nadrobić stracony czas, lecz później już się nie spieszył. Jeszcze na początku podróży zagadał do mnie siedzący obok mnie mężczyzna, a ja - chcąc podtrzymać rozmowę - próbowałem dopytać się, gdzie jesteśmy. Niestety nie mówił po angielsku, ale jakimś czasie poprosił podróżujące na siedzeniach przed nami dziewczyny, o pomoc. 

Ciekawą sytuacją było zatrzymanie nas przez policję. Funkcjonariusze kazali wszystkim zapiąć pasy, a kierowca chyba dostał mandat za to, że nie przypilnował pasażerów. Tłumaczył się, pokazując władzy naklejkę, która nakazywała jazdę w zapiętych pasach, lecz chyba niewiele to pomogło.

Węgry blog
Droga do Cluj-Napoca
Podróż trwała kilka godzin. W pewnym momencie kierowca nagle zatrzymał busa, pokazał na mnie palcem i kazał iść za sobą. Byliśmy na postoju taksówek w Cluj-Napoca.

4. Cluj-Napoca


Dotarłem do hostelu i był to najfajniejszy hostel, w jakim do tej pory byłem, a kosztował bardzo niewiele. Tego dnia wszędzie zalegała gęsta mgła; idąc przez park Aranya Jánosa byłem wręcz zachwycony klimatem tego miejsca. Od razu poszedłem do centrum miasta i zauważyłem, że jest w nim bardzo wielu studentów.

Cluj okazał się podobny do Aradu i również mi się spodobał. Niemal cały następny dzień spędziłem na zwiedzaniu. Zobaczyłem Ratusz miejski, Kościół Główny św. Michała, Teatr Narodowy, Uniwersytet Babeş-Bolyai, Pałac Szekely, Pałac Arcybiskupów Prawosławnych, Park Centralny, a także Węgierską Operę.

Węgry blog
Rzeka Mały Samosz (rom. Someşul Mic)
Węgry blog
Ratusz miejski
Węgry blog
Trolejbus
Węgry blog
Kościół Główny św. Michała
Węgry blog
Kościół prawosławny
Węgry blog
Teatr Rumuński
Węgry blog
Bocskai István
Węgry blog
Polskie produkty żywnościowe
Węgry blog
Węgierski Uniwersytet Siedmiogrodzki
Węgry blog
Most Elżbiety
Węgry blog
Most Elżbiety
Węgry blog
Kanał
Węgry blog
Obiad

Stwierdziłem również, że po Cluj-Napoca jeżdżą polskie autobusy Solaris oraz tramwaje firmy Pesa.
Wspominał mi o tym wcześniej przewodnik Budapeszt, który odwiedził wcześniej również Rumunię. 

Zrobiłem zakupy i postanowiłem wracać do Budapesztu, gdyż miałem pilne sprawy do załatwienia. Niestety nie mogłem zostać dłużej, lecz na szczęście pogoda bardzo się zepsuła i nie było mi tak strasznie żal, że wyjeżdżam. Tak, czy inaczej, wiem, że koniecznie muszę wrócić do Rumunii na co najmniej 2 tygodnie, bo jest to jedno z najfajniejszych państw, w jakich byłem.

Węgry blog
Rzeka Mały Samosz (rom. Someşul Mic)
Węgry blog
Opera Węgierska
Powrót na Węgry był bardzo ciekawy, gdyż kierowcą auta, którym jechałem, był śpiewak operowy Sándor Árpád, występujący na co dzień na deskach Węgierskiej Opery w Cluj-Napoca (węg. Kolozsvár). 

 

Na tylnej kanapie samochodu jechało z nami 3 innych turystów - byli to pochodzący z Anglii Zack, Will i Rosanna, których nazwałem Harrym, Ronem i Hermioną.  Bardzo się cieszę, że udało mi się bardzo interesująco porozmawiać z kierowcą (który okazał się równie pomocny, co kierowca, z którym jechałem do Aradu) i z nowymi angielskimi znajomymi. Była to niezapomniana przygoda i niezła frajda.

Węgry blog
Droga powrotna